"Pamięć to coś naprawdę dziwnego. Szufladki ma wypchane kompletnie nieprzydatnymi, bezsensownymi rzeczami. A człowiek zapomina jedną po drugiej te ważne, naprawdę potrzebne."
Moje pierwsze zderzenie z Murakamim, było właśnie za pomocą książki "Po zmierzchu". Złośliwcy mówią, że to jego najgorsza pozycja, ale jeśli tak ma wyglądać najgorsza książka Murakamiego, to zdecydowanie chcę poznać całą twórczość Haruki Murakami.
"Jeżeli chce się czegoś naprawdę dowiedzieć, trzeba za to zapłacić pewną cenę."
Co do samego Murakamiego, to bardzo popularny współczesny japoński pisarz, który urodził się w Kioto (mam mnóstwo pocztówek z Kioto ;), jak sam o sobie mówi, poczuł chęć pisania na meczu baseballowym w 1978 r., sam nazywa to "objawieniem".
Ale wracając do książki, którą pochłonęłam w jedno popołudnie, gdyż jest niewielka objętościowo, ale sprawia, że surrealistyczne, momentami wręcz magiczne, a zarazem pełne grozy i wyrazu sceny, sprawiły, że nie mogłam zasnąć i długo myślałam nad... zakończeniem książki.
Wśród bohaterów znajdziemy studentkę z dobrej rodziny, chińską prostytutkę i gangstera, studenta grającego na puzonie, byłą zawodniczkę kobiecych zapasów, dziewczynę uciekającą przed zemstą mafii i pracującego nocami tajemniczego informatyka. Wszystkich łączy jedno - nocne zajęcia w Tokio, po którym oprowadza nas Autor za pomocą wydarzeń, które dzieją się w różnych częściach miasta tokijskiego. Odwiedzamy nocne restauracje, love hotel, czyli hotel wynajmujący pokoje na godziny zakochanym parom, dom na przedmieściach, podziemia wieżowca, w których odbywa się próba zespołu jazzowego, bary... Wszystko spowite jest niesamowitym sposobem narracji, z perspektywy kamery. Wszystko to sprawia, że momentami chcemy więcej, autor doskonale buduje napięcie gdzieś w środku czytelnika oraz to że momentami przechodziły mnie ciarki i wytężałam wzrok w tekst, jak sroka w kość. ;-)
Ale nie cały czas wieje grozą i oniryzmem. Są też sceny dowcipne, lżejsze, które pozwalają nam odpocząć od tajemniczych wydarzeń w książce. No i prawie każdej scenie towarzyszy muzyka. Całość sprawia, że chcemy więcej i więcej.
Wśród bohaterów znajdziemy studentkę z dobrej rodziny, chińską prostytutkę i gangstera, studenta grającego na puzonie, byłą zawodniczkę kobiecych zapasów, dziewczynę uciekającą przed zemstą mafii i pracującego nocami tajemniczego informatyka. Wszystkich łączy jedno - nocne zajęcia w Tokio, po którym oprowadza nas Autor za pomocą wydarzeń, które dzieją się w różnych częściach miasta tokijskiego. Odwiedzamy nocne restauracje, love hotel, czyli hotel wynajmujący pokoje na godziny zakochanym parom, dom na przedmieściach, podziemia wieżowca, w których odbywa się próba zespołu jazzowego, bary... Wszystko spowite jest niesamowitym sposobem narracji, z perspektywy kamery. Wszystko to sprawia, że momentami chcemy więcej, autor doskonale buduje napięcie gdzieś w środku czytelnika oraz to że momentami przechodziły mnie ciarki i wytężałam wzrok w tekst, jak sroka w kość. ;-)
Ale nie cały czas wieje grozą i oniryzmem. Są też sceny dowcipne, lżejsze, które pozwalają nam odpocząć od tajemniczych wydarzeń w książce. No i prawie każdej scenie towarzyszy muzyka. Całość sprawia, że chcemy więcej i więcej.
Książka porusza tematy poszukiwania własnej tożsamości, miłości siostrzanej, doskonale oddaje klimat nocnego miasta - Tokio, zapracowanych ludzi, klimat nocnych barów i lovehotów, a także mafijnej przestępczości.
Jedyne co mi nie pasowało, to zakończenie, z którym nie mogę się do teraz pogodzić. Jednak z drugiej strony, zakończenie możemy potraktować bardzo uniwersalnie, tak po swojemu dorobić wydarzenia, dla uspokojenia wnętrza Czytelnika, bo po przeczytaniu coś w nas zostaje zachwianego... Coś w środku;)
I jeszcze raz podkreślam. Jeśli to jest najsłabsza pozycja Murakamiego, to zdecydowanie chcę więcej, tych lepszych. :-)
Polecam na popołudnie, aby troszeczkę zmroziła nas do szpiku kości. ;)
Jedyne co mi nie pasowało, to zakończenie, z którym nie mogę się do teraz pogodzić. Jednak z drugiej strony, zakończenie możemy potraktować bardzo uniwersalnie, tak po swojemu dorobić wydarzenia, dla uspokojenia wnętrza Czytelnika, bo po przeczytaniu coś w nas zostaje zachwianego... Coś w środku;)
I jeszcze raz podkreślam. Jeśli to jest najsłabsza pozycja Murakamiego, to zdecydowanie chcę więcej, tych lepszych. :-)
Polecam na popołudnie, aby troszeczkę zmroziła nas do szpiku kości. ;)
[recenzja na blogu]"Są na świecie rzeczy, które da się zrobić tylko samemu i inne, które da się zrobić tylko we dwójkę. Ważne jest, żeby je właściwie połączyć"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz