środa, 28 września 2011

"Ślepa wierzba i śpiąca kobieta"


Przez pierwsze sto pięćdziesiąt stron zastanawiałam się jaki mają związek te opowiadania ze sobą. Głęboko szukałam jakiejś puenty, która gdzieś się zgubiła między tymi krótkimi formami... Odkładałam książkę i potem znowu do niej wracałam, by znowu głęboko szukać. Tak długo, że zmęczyłam się tym polowaniem za sensem. Nie żeby go nie było, ale spodziewałam się, że jakieś głębsze powiązanie powinno być. Czytanie tego zbioru opowiadań zaczęło być irytujące. Kiedy przestało? W momencie, gdy tylko przestałam szukać puenty wróciła przyjemność czytania.

Bardzo przyjemnie mi się czytało ten zbiór opowiadań. I to tyle. Bez szału.
ciąg dalszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz